Zakochaj się w jesieni! Zainspiruj się

Kochane, zawitała do nas prawdziwa jesień, a wraz z nią obiecywany przez mnie na Instagramie, niecodzienny wpis. Z reguły w treściach na blogu piszę Wam o kosmetykach i poruszam tematykę związaną z szeroko pojmowaną pielęgnacją. Dzisiaj chciałabym, żebyśmy poznały się lepiej i razem przeprowadziły akcję „Zakochaj się w jesieni!” ♥

Jesień w ciepłych wełnianych skarpetach, przy kominku i ulubionej muzyce sprzyja refleksjom. Dlatego napiszę Wam troszkę o mnie. Pokażę się z innej strony. Zdradzę co nieco na temat moich nawyków. Przez cztery najbliższe tygodnie będzie bardzo jesiennie, ale też cudownie. Możemy wspólnie spędzić naprawdę inspirująco i pozytywnie nadchodzące dni.

Uwaga, najlepsze! Nie tylko ja będę pisała :)!

Z Magdą, Natalką i Kasią postanowiłyśmy rozpocząć akcję “Zakochaj się w jesieni !”. Zainspirował nas projekt #loveyourlipsweek prowadzony przez dziewczyny, które bardzo lubimy i pozdrawiamy z całego serducha ♥. Na dobry początek każdego tygodnia, czyli co niedzielę, będą publikowane wpisy około-jesienne. Będzie o tym, jak radzić sobie z jesienną chandrą w ponure dni, nie dać się przygnębieniu, znaleźć motywację i inspirację, odkryć radość zycia oraz czerpać pełnymi garściami z darów jesieni.

A teraz zapraszam Was na pierwszy jesienny wpis. Będzie lekko i przyjemnie. Czekam na Wasze komentarze i nie mogę doczekać się Waszych wpisów ♥

Jaka jest Wasza jesień? Moja to bajeczne alejki w parku i niektóre dróżki osiedlowe. Chodniki pokryte kobiercami złotych liści. Drzewa przyozdobione cała feerią przepięknych ciepłych barw z domieszką słońca. Od jasnozłotych po pomarańczowe, nasycona czerwień, camel i czekoladowy brąz. Uwielbiam liście szeleszczące delikatnie pod butami, słoneczne promienie przenikające przez bogate korony drzew. Kocham czuć na twarzy nieśmiałe i ciepłe pocałunki wiatru.

Nie zawsze ta moja wymarzona jesień jest tak bajeczna. Zwłaszcza, gdy na dworze niebo zasłonią czarne burzowe chmury, a po odkrytych częściach ciała smagają lodowate powiewy nadchodzącej zimy. Nie warto jednak pozwolić sobie zepsuć humor detalami, na które nie mamy wpływu. Lepiej czerpać energię z poszukiwania pozytywów i dzielić się radością z innymi. Uśmiech bywa zaraźliwy :;)

Jesień to też pewnego rodzaju przełom: coś się kończy, a coś zaczyna. Dla mnie skończyło się lato i wakacje. Zaczynają się zajęcia. Studiuję na III roku. Przede mną okres intensywnej nauki, bo muszę napisać pracę licencjacką. Przed latem zamierzam ją obronić. Żeby dodać sobie motywacji i chęci do pracy kupiłam sobie pokaźny zapas szkolnych akcesoriów – uroczych gadżetów, zdecydowanie poprawiających nastrój.

Nie wiem, jak Wy, ale od dziecka uwielbiałam przygotowania do szkoły. Nowy plecak i piórnik. W sklepach wabiły mnie kolorowe zakreślacze. Naciągałam mamę na „magiczne” długopisy, które można było ścierać. Godzinami wybierałam okładki zeszytów. A jeszcze (kompletnie niepotrzebne, ale powalająco piękne) kanapnik i minibidon. W pokoju rozkładałam te wszystkie cudowności i nie mogłam się nimi nacieszyć. Do tej pory lubię mieć kilka ładnych gadżetów. Może nie są praktyczne, ale za to piękne i takie MOJE. Ktoś jeszcze tak ma?

Napiszcie mi koniecznie pod spodem, czym się zajmujecie na co dzień? Uczycie się, studiujecie, pracujecie?

Jesień zawsze kojarzy mi się ze swetrami. Cieńsze lub grubsze sweterki, gładkie i kolorowe, długie kardigany, wełniane w sploty warkoczowe. I oczywiście, cudownie ciepłe ogromne szaliki, które można kilka razy zawijać wokół szyi, schować w nie głowę i opatulić się prawie po pas. Kiedyś uwielbiałam góralskie skarpety – przyjemnie grzały w chłodne dni. Teraz widzę, że dziewczyny hurtowo wykupują pluszowe kapcie króliczki i jednorożce.

Jakie są Wasze ulubione ubrania na jesienne dni? Napiszcie koniecznie.

A teraz opowiem Wam o moich sposobach na przyjemny jesienny wieczór. Po pierwsze, książka. Co prawda jakoś tak się zadziało, ze nie pochłaniam już tytułów tak masowo, jak kiedyś, ale wciąż uwielbiam czytać. Dzień zakończony pasjonującą lekturą to chyba najlepszy z możliwych sposób na relaks. Po Jonhnie Irvingu i jego „W jednej osobie”, sięgnęłam po tytuły Dana Browna. “Kod Leonarda da Vinci” czytałam dwa razy i zakochałam się w tej powieści. Lektury takich pozycji, jak “Zaginiony symbol”, “Anioły i demony” oraz „Inferno” dostarczyły mi nieco mniej emocji. Ekranizacje powieści (nie ma tylko „Zaginionego symbolu”) są dobre i wciągają. Tom Hanks wybitnie wcielił się w rolę głównego bohatera, jednak gorąco zachęcam Was do przeczytania książek. Jeżeli lubicie powieści sensacyjne, przygodowe, z wątkami historycznymi i religijnymi, odgadywanie zagadek i odkrywanie tajemnic – twórczość Browna jest dla Was.

Drugim sposobem na jesienny wieczór może być telewizja. Osobiście nie lubię oglądać filmów w telewizji. Przerwy reklamowe potrafią doprowadzić człowieka do szewskiej pasji. Przy tym, mam wrażenie, że robią się coraz dłuższe. Nie jestem też fanką emitowanych przez różne stacje seriali. Polubiłam jednak kilka programów, które – choć wiem, że są wyreżyserowane – oglądam z pewna przyjemnością i dość regularnie. Pierwsze miejsce na mojej liście zajmują „Kuchenne rewolucje”. Natomiast od niedawna w środy śledzę losy bohaterów…w programu „Azja Express”.

Trzeci pomysł idealny nie tylko na jesień, to kino. Spośród aktualnych propozycji, najchętniej obejrzałabym „Dziewczynę z pociągu”, naturalnie „Inferno” oraz „Jak zostać kotem”. Ta ostatnia pozycja trochę z przymrużeniem oka, bo mam w sobie coś z kota.

Piszcie w komentarzach o Waszych pomysłach na jesienne wieczory. Może polecicie jakąś dobrą książkę lub film?

Pozdrawiam Was jesiennie i ściskam cieplutko♥

Dodaj komentarz